Droga czytelniczko, drogi czytelniku — co sądzisz o procesach rekrutacji, których już doświadczyłaś / doświadczyłeś? Masz jakieś najlepsze / najgorsze wspomnienia związane z zatrudnianiem się do firmy?
Znasz historie, w których słyszałaś / słyszałeś, że ktoś coś zataił albo właśnie wypromował na rekrutacji i dzięki temu, udało się tej osobie zdobyć pracę? A może Ty jesteś taką osobą? Pracujesz w tym miejscu? Dajesz radę i jednocześnie dobrze się tam czujesz? Super!
A co się dzieje, kiedy coś jednak nie działa po rozpoczęciu pracy? Jak się czujesz?
Wyznacznikiem jakościowego procesu rekrutacji, nie jest wyłącznie czy było w biurze, albo zdalnie. Z ofertą czy bez. Z jedną osobą czy trzema. W moim osobistym przekonaniu wyznacznikiem jakościowo przeprowadzonej rekrutacji są nasze odczucia. Ważne jest to, jak się poczuliśmy i najważniejsze — jakie zostały z nami wrażenia.
Przy założeniu, że jako strona, akceptujemy warunki umowy, liczy się przede wszystkim nasze samopoczucie. Samopoczucie przed, w trakcie, a i również (a może przede wszystkim) po, bo wtedy rozpoczyna się faktyczna współpraca.
Czy to, co zostało powiedziane na rekrutacji, jest zgodne z naszym wyobrażeniem, które sobie wzajemnie wykreowaliśmy? Czy codzienne obowiązki, kompetencje, atmosfera, styl pracy jest tym samym lub podobnym, które zostały przedstawione na wcześniejszych rozmowach?
Zdarzyło wam się mieć poczucie, że trafiacie do naprawdę dobrze zapowiadającej się firmy, a później był klops? Dlaczego? Co poszło nie tak?
A z perspektywy osoby zatrudniającej, być może zdarzyło się Tobie kiedyś nawiązać współpracę z kimś prezentującym się niezwykle dobrze na rozmowie? Po okresie próbnym jednak nie zdecydowaliście się na przedłużenie wspólnej działalności. Między innymi, dlatego, że okazało się, że to jednak nie „TO”.
Można temu zapobiec? Coś poprawić czy zmienić? Myślę, że tutaj znalazłoby się kilka rad. Np. taka, żeby mówić o swoich umiejętnościach, potrzebach i oczekiwaniach względem pracy szczerze i wprost.
Jeśli jesteś pracodawcą / zleceniodawcą i czytasz ten wpis, moja rada jest bardzo podobna — powiedz o możliwościach, potrzebach oraz oczekiwaniach szczerze i wprost.
Dlaczego? Ponieważ nie ma, co koloryzować. Za miesiąc, dwa, rok i tak wszystkie niedogadane, a ważne dla uczestników, kwestie wyjdą w praktyce. A wręcz, jeśli sprawy pójdą wybitnie źle, pozostanie frustracja, rozczarowanie i niesmak, co najmniej po jednej ze stron (choć zwykle po każdej).
Jeśli zatem nie chcesz marnować swojego czasu, pieniędzy, energii, a w konsekwencji po prostu życia z poczuciem kolejnej nietrafionej decyzji, lepiej być szczerym / szczerą zawczasu — ze sobą i innymi.
Dzisiejszy wpis z dedykacją dla Agi 😉